Drukuj

Istnieje powszechna zgoda co do tego, że niemal wszystkie tajniki kalwińskiej religijności zawierają się w trzech lapidarnie sformułowanych aksjomatach: sola fide ("tylko z wiary"), sola Scriptura ("tylko przez Pismo Święte") i sola gratia ("tylko z łaski"). Aby zrozumieć sens tych "idei regulatywnych" kalwinizmu, trzeba jednak dotrzeć do złożonych treści całej doktryny, niezależnie od tego, czy jej osnowę upatruje się w nauce o predestynacji, w idei majestatu Bożego, wywodzonej z pojęcia boskiej wszechmocy, czy w chrystologii Kalwina. Można wszakże zaryzykować twierdzenie, iż równie brzemienny w doktrynalne treści jest problem urzędu duchownego (ministerium pastorskiego). Pytanie o istotę tego urzędu i o sens posługi duchownego w Kościele Ewangelicko-Reformowanym również wprowadza w samo centrum nauki religijnej kalwinizmu.

URZĄD DUCHOWNEGO

Zbiór szczegółowych przepisów farmalno-prawnych dotyczących sposobu obierania duchownego, jego ordynacji i związanych z tym urzędem funkcji Kalwin zawarł w Ustawach kościelnych z 1541 roku. Dokument ten odzwierciedlał, w ogólnych zarysach, ideę czterech urzędów kościelnych, sformułowaną przez Martina Bucera, przywódcę Kościoła sztrasburskiego, a ponadto miał solidne podstawy w przeprowadzonych przez Kalwina analizach Pisma świętego oraz w jego studiach nad tradycją pierwotnego Kościoła.

W pierwszych redakcjach Nauki religii chrześcijańskiej Kalwin nie zajmował konsekwentnego stanowiska w odniesieniu do kwestii liczby urzędów kościelnych. Przypisać to trzeba jego przekonaniu, że ustanowienie apostolatu przez Boga nie dotyczy konkretnych urzędów kościelnych, lecz zakresu funkcji, jakie Chrystus zechciał powierzyć do wypełnienia kościelnym służbom. W rozumieniu Reformatora funkcją czysto apostolską pozostawał jednak wyłącznie urząd duchownego. Do niego bowiem należy posługa Słowa i sakramentów, które Chrystus powierzył apostołom, a oni przekazali je swym następcom. Zgodnie z tym założeniem istotę sukcesji apostolskiej Kalwin upatrywał nie w zachowaniu ciągłości powołań (w następstwie osób), lecz w podejmowaniu służby apostolskiej, w zakresie ustanowionym dla niej przez Chrystusa. Tak rozumiana sukcesja apostolska harmonizuje zresztą z ogólniejszą wizją Kalwina dotyczącą urzędu (ministerium) kościelnego. Uwydatnia ona fakt, że - zgodnie z łacińskim znaczeniem słowa minister - idzie tu o posługę, nie zaś o godność wywodzoną ze sprawowania tej posługi. W tym świetle urząd duchownego jawi się jako narzędzie, za pośrednictwem którego Duch Święty zachowuje istnienie Kościoła i urzeczywistnia jego nadprzyrodzone funkcje. Kościół przeto jest wszędzie tam, gdzie Słowo Boże jest głoszone, a sakramenty udzielane zgodnie z ustanowieniem Chrystusa. Chociaż więc rozmaitym darom Ducha Świętego odpowiadają różne formy posługi, to jest rzeczą najzupełniej oczywistą, że urząd duchownego, gromadząc obfitość tych darów, może - w określonych przypadkach - wypełnić cały rejestr posług wypełnianych przez wszystkie pozostałe urzędy. Nie może jednak być odwrotnie, a to z uwagi na fakt, iż służba Słowa i sakramentów przysługuje urzędowi duchownemu na wyłączność.

Skoro szczególna godność funkcji duchownego wynika jedynie z charyzmatów Ducha Świętego udzielanych tym, których Bóg powołał, przedmiotem największej troski staje się kwestia rozpoznania prawdziwego powołania. Odróżniając powołanie "wewnętrzne" od powołania "zewnętrznego", Kalwin spodziewał się osiągnąć pożądaną równowagę pomiędzy czynnikiem subiektywnym i obiektywnym w procedurze obsadzania urzędów. Przyznawał więc, że Duch święty objawia nadprzyrodzoną łaskę powołania sekretnie, w sercu człowieka, w taki sposób, że świadectwo tego daru człowiek posiada tylko w "swym sumieniu przed Bogiem". Owa arcana vocatio jest więc przede wszystkim potwierdzeniem faktu, że jedynym autorem powołania duchownego jest Bóg, a jedynym świadectwem tego powołania - wewnętrzne przeświadczenie człowieka obdarzonego tą łaską. Zdaniem Kalwina, subiektywny charakter tej oceny nie stanowi zagrożenia dla jej wiarygodności, pod warunkiem, że powołanie Boże rozumiane jest jako akt bezpośredniego oświecenia (iluminacji), podobny do tego, w którym Duch Święty objawia słuchającemu Ewangelii zawarte w niej prawdy.

Uznawszy Bożą wolę za jedyne źródło łaski wewnętrznego powołania, a świadectwo ludzkiego sumienia za jedyne źródło poznania tego daru, Kalwin apelował do powołanych, by samowolnie nie przedsiębrali jakichkolwiek kroków praktycznych w celu wypełnienia oczekującej ich misji. Mają pozostawać bierni, "jakby mieli związane ręce i język, i nogi". Gdy Bóg uzna za stosowne, znajdzie odpowiedni sposób, by się nimi posłużyć. Sposobem tym jest oczywiście powołanie "zewnętrzne", pozostające w gestii Kościoła widzialnego. Tą drogą Kalwin włącza instytucję Kościoła w sferę instrumentarium Opatrzności, kierującej łaską Bożego powołania, lecz zarazem akcentuje całkowitą suwerenność Bożej woli w tym względzie. Kościół ma więc tylko "ratyfikować" czy "potwierdzać" Bożą łaskę powołania duchownego. Ale "ratyfikować" i "potwierdzać" - to także dokonywać wyboru tych, którym została powierzona łaska "wewnętrznego" powołania. Stąd ogromna odpowiedzialność ciążąca na władzach kościelnych za prawidłowy wybór.

Rozwijając problem elektoratu Kalwin nie zapomniał o przygotowaniu szczegółowych instrukcji normujących procedurę wyborczą i rytuał ordynacji pastorskiej. Zgodnie z zaleceniem św. Pawła (I Tym. 2:3; Tył 1:7 i nast.) przyjmował dwa ogólne kryteria sprawdzania kandydatów: wyznawanie przez nich "zdrowej nauki ewangelicznej" i "świątobliwe życie". Egzamin kandydata na urząd duchownego miał się więc składać z dwóch części, odpowiadających obu wymienionym kryteriom. Obowiązkiem egzaminatorów było udzielenie odpowiedzi na pytanie, czy oceniani przez nich kandydaci wyróżniają się zaletami umysłu i serca jedynie wskutek udoskonalenia zdolności przyrodzonych, czy też w wyniku otrzymania specjalnych talentów i darów Ducha Świętego.

Owe dona Ducha Świętego miały być właśnie znakami wewnętrznego powołania kandydata. Udzielając ich swym wybranym, Bóg nie tylko przygotowywał ich do wypełniania obowiązków duchownego, lecz objawiał też swój wybór prawowitym wyborcom. Nie znaczy to jednak, by wszystkie charyzmatyczne dary Ducha Świętego, niezbędne do sprawowania tego urzędu, były udzielane wybranym zanim nastąpił akt zewnętrznego powołania. Zdaniem Kalwina dowodzi tego przykład Tymoteusza, który powołany przez św. Pawła do służby kościelnej, napełniony został przez Boga nowymi łaskami, a dary Ducha Świętego, towarzyszące jego powołaniu wewnętrznemu, zostały w nim podwojone.

Powyższa konstatacja Kalwina uzmysławia przede wszystkim rozmiary nadprzyrodzonych skutków aktu ordynacji. Ale jest ona także potwierdzeniem odpowiedzialności elektorów, desygnujących kandydatów na ten najwyższy w Kościele urząd, zważywszy na fakt, że rytuał ordynacji jest tylko zewnętrznym znakiem inicjacji nadprzyrodzonego procesu umacniania i wzbogacania darów Ducha Świętego, udzielonych wcześniej. Jako instrument w ręku Boga posiada więc moc sprawczą jedynie w odniesieniu do tych, których Opatrzność powołała do sprawowania urzędu. Być może właśnie z tego powodu Kalwin ostatecznie odstąpił od nowotestamentowego rytuału nakładania rąk w akcie ordynacji. Sądził bowiem, że ten gest apostołów, symbolizujący ich rolę jako pośredników w przekazywaniu Ducha Świętego, zsyłanego przez Chrystusa na nowo kreowanego duchownego, nie powinien być stosowany przez - omylnych w swych decyzjach - współczesnych mu elektorów. Im godzi się raczej wspierać akt nominacji modlitwą, w nadziei, że Bóg zechce umocnić ordynowanego łaskami niezbędnymi do wypełniania rozpoczynanej przez niego posługi.

Zrozumiałe jest więc, że Kalwin pragnął zapewnić decydujący wpływ na elekcję duchownych osobom zdolnym dokonać właściwego wyboru. Nie ulega wątpliwości, że mogło tu wchodzić w grę jedynie - tak czy inaczej pojmowane - kolegium pastorskie. Ono bowiem skupiało osoby wyposażone w specjalne charyzmaty Ducha Świętego, umożliwiające tego rodzaju wybór. Koncesja Kalwina na rzecz gminy wyznaniowej (w postaci przyznanego jej prawa formalnej akceptacji wybranego przez to gremium pastora) była już tylko bardzo odległym echem głoszonej przez Martina Bucera zasady, że ten, kto ma być duszpasterzem wszystkich, powinien być przez wszystkich wybrany.

Zdaniem Kalwina urząd duchownego obejmuje trzy funkcje: głoszenie Słowa, udzielanie sakramentów oraz nadzór nad przestrzeganiem karności. Oczywiście, najważniejsza jest funkcja pierwsza; dwie pozostałe są jej pochodnymi. Udzielanie sakramentów jest przecież służbą Słowu Widzialnemu, a karność polega na ochronie ładu ustanowionego przez Słowo. Można przeto powtórzyć za Reformatorem, że "cała funkcja duchownych ogranicza się do służby Słowu Boga, cała ich mądrość - do jego znajomości, a cała ich elokwencja - do jego głoszenia".

Tak więc, wszelkie naturalne talenty duchownego i wszelkie otrzymane przez niego dary Ducha Świętego mają być zaangażowane w czysto instrumentalną posługę Słowa. Trzeba jednak mocno podkreślić fakt, że w rozumieniu Reformatora instumentalny charakter tej służby wcale nie pomniejszał jej najwyższej rangi. Jej wyjątkowe dostojeństwo wynika bowiem ze związanego z nią nadprzyrodzonego charyzmatu, który czyni duchownego zdolnym do takiego ujęcia doktryny ewangelicznej, że może on, z pożytkiem dla innych, głosić czyste Słowo Boże. Dzięki temu właśnie zachowana zastaje sprawcza moc Słowa, skuteczna tylko wówczas, gdy jest ono głoszone w postaci nietkniętej przez ludzką inwencję.

Wszystko więc staje się wskutek głoszenia Słowa, chociaż nic nie staje się za sprawą tego, który Słowo głosi. Duchowny jest tylko instrumentem. Jednak przez ten instrument przepływa cała moc Słowa Bożego. Dlatego nie ulega wątpliwości, że jest to instrument potężny. Ale i misja, jaką duchowni mają wypełniać, jest ogromna. Działając przez Słowo, które głoszą, mają "wszystkimi kierować, wznosić przybytek Chrystusowy, obalać królestwo szatana, paść owieczki i zabijać wilki (...), zawiązywać i rozwiązywać". Misja głoszenia Słowa Bożego jest więc dla Kościoła fundamentalna w sensie dosłownym. Cała bowiem potencjalna moc Ewangelii - budowania Kościoła i duchowego wychowania wiernych - aktualizuje się wraz z jej głoszeniem.

Przytoczony powyżej fragment tekstu Nauki religii chrześcijańskiej sygnalizuje także przeświadczenie Kalwina, że urzędowi pastorskiemu przysługuje moc sprawowania władzy "kluczy". Oczywiście nie trzeba dodawać, że tę władzę pojmuje on jako skutek funkcji nauczycielskiej, łącząc moc "związywania" i "rozwiązywania" z głoszeniem Ewangelii. Słowo Boże, głoszone wybranym, dzięki udzielonej im przez Ducha Świętego łasce wiary spełnia wobec nich zbawczą funkcję odpuszczenia grzechów. To samo Słowo głoszone tym, którzy w akcie przedwiecznej predestynacji zostali odrzuceni, jest w ustach duchownego deklaracją ich potępienia.

Władzę kluczy, odnoszoną do mocy odpuszczania grzechów, Kalwin wiązał ze słowami Ewangelii św. Mateusza (16:19): "I dam ci klucze Królestwa Niebios; i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie", i św. Jana (20:23): "Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane". Szeroko rozwijał jednak jeszcze jeden - dyscyplinarny - aspekt taj władzy pastorskiej, przedstawiony w dwóch innych wersetach Ewangelii św. Mateusza (18:17-18). O ile naukę ewangeliczną Reformator przyrównywał do duszy Kościoła, o tyle karność uważał za odpowiednik systemu nerwowego. Dzięki niemu poszczególne członki kościelnego organizmu tworzą jednolitą całość, zachowującą właściwy ład wewnętrzny i we właściwy sposób funkcjonującą. "Karność - pisał - jest więc niczym uzda pozwalająca okiełznać i poskromić tych, którzy powstają przeciwko nauce, i niczym ostroga dla tych, którzy sami z siebie są opieszali i niedbali; niekiedy znów jest jak ojcowska rózga, karząca łagodnie i z chrześcijańską dobrocią tych, którzy zbłądzili najciężej".

Jakkolwiek funkcje dyscyplinarne, ustanowione w celu zachowania jedności doktrynalnej i wewnętrznego ładu w Kościele, miały być sprawowane pospołu przez duchownych i starszych, to nie ulega wątpliwości, że ci pierwsi właśnie sankcjonowali prawo Kościoła do działalności jurysdykcyjnej i dyscyplinarnej. "Oni bowiem - pisał Kalwin - mają Słowo, mocą którego skazują złych i przewrotnych, i oni mają to samo Słowo, aby przywracać do łask tych, którzy skłaniają się ku poprawie; nie mogą się mylić ani różnić w sądzie od Boga, ponieważ sądzą tylko według Jego Prawa, które nie jest opinią chwiejną czy ziemską, lecz Jego świętą wolą i niebieską wyrocznią". Środki dyscyplinarne, jakie Kalwin oddawał do dyspozycji kościelnej władzy jurysdykcyjnej, odpowiadały też ściśle wzorowi zawartemu w Ewangelii św. Mateusza (18:15--17): począwszy od udzielanego w dyskrecji "braterskiego napomnienia", przez upomnienia publiczne aż po ekskomunikę, oznaczającą zakaz uczestniczenia w Wieczerzy Pańskiej. Ale jak Reformator nie zaniedbywał żadnej okazji, aby przypominać, że boska moc "kluczy" została oddana urzędowi duchownemu niejako w depozyt, tak też podkreślał fakt, iż wyłącznym celem jej stosowania jest służba Chrystusowi, utrwalanie Jego autorytetu i zwierzchnictwa w Kościele oraz upowszechnianie Jego chwały. W ten sposób sami depozytariusze mocy "kluczy" zostali podporządkowani wszystkim regułom narzucanej przez nią karności. Jej obraz, przedstawiony przez Kalwina na kartach Nauki religii chrześcijańskiej, odwzorowywał stan rzeczy obowiązujący w złotym okresie Kościoła pierwszych pięciu wieków.

DOKTORZY I STARSI

Można zaryzykować przypuszczenie, że w celu usprawnienia dyscyplinarnej funkcji duchownych, Kalwin powołał dwa urzędy pomocnicze - odpowiednio do dwóch sfer jurysdykcji sprawowanej przez urząd duchownego. Doktorzy mieli czuwać nad czystością doktryny, obowiązkiem starszych miała być troska o czystość obyczajów.

Z Kalwinowego punktu widzenia urząd duchownego różnił się od doktorskiego szerszym zakresem funkcji. Obok - wspólnej im obu - troski o czystość doktryny, duchowni obowiązani byli dodatkowo do głoszenia jej wiernym; im też wyłącznie przypadało zadanie posługiwania sakramentami. Wydaje się jednak, że fakt charyzmatycznego wyposażenia doktorów pozwalał Kalwinowi z jednej strony wyodrębnić ten urząd, z drugiej zaś równie dobrze uzasadniał stosowaną w Genewie praktykę przejmowania funkcji tego urzędu przez duchownych. Zdaniem Kalwina bowiem, oprócz wielu innych charyzmatów Ducha Świętego, duchownym przysługiwał również charyzmat konstytutywny dla urzędu doktorskiego. Nie uszczuplając zatem kompetencji ministerium pasterskiego Kalwin wzmacniał jego operatywność przez faktyczne oddanie na jego usługi drugiego urzędu kościelnego, z pozoru autonomicznego. Pozostawał przy tym w zgodzie z teorią czterech urzędów kościelnych, głoszonych przez Martina Bucera, jak również z doświadczeniem sztrasburskiej praktyki kościelnej. Przede wszystkim zaś, wzorem tegoż Martina Bucera, mógł przeprowadzić paralelę pomiędzy urzędem duchownego i doktora w organizowanym przez siebie Kościele Genewskim a służbą apostołów i proroków epoki apostolskiej. Przyznawał wprawdzie, że ci ostatni posiadali dary Ducha Świętego znacznie obfitsze, ale przedmiotem analogii nie czynił jednak wyposażenia duchowego pasterzy Kościoła apostolskiego i współczesnego mu, lecz ich powołanie. Jak się wydaje, Kalwin w ten sposób uzasadniał apodyktyczny ton stwierdzenia zawartego w Komentarzu Listu do Efezjan św. Pawła i głoszącego, że "nie można rządzić Kościołem bez duchownych i doktorów".

Kreślony przez Kalwina obraz posługi starszych wydaje się bardziej klarowny od wizerunku urzędu doktorskiego. Starsi stanowią ciało doradcze lub pomocnicze, służebne wobec dyscyplinarnej funkcji duchownych. Ale fakt przyznania urzędowi starszych statusu służby pomocniczej określa jednocześnie charakter ich władzy dyscyplinarnej. Jest to władza duchowa, całkowicie odrębna od świeckiej władzy miecza, ponieważ faktycznym podmiotem sprawującym ją - są duchowni. Duchowna władza "kluczy", związana z ich urzędem, jest jedyną podstawą kościelnej jurysdykcji, a wypływa z mocy głoszonego przez nich Słowa. Pomocniczy i doradczy współudział starszych w sprawowaniu kościelnej jurysdykcji ma podkreślać jej niesuwerenny charakter: ma być poświadczeniem faktu, że władza "kluczy" jest przypisana do funkcji, nie zaś do sprawujących ją osób. Dzięki udziałowi starszych w tropieniu złych obyczajów i ich asyście w osądzaniu winnych wykroczeń przeciw prawu moralnemu, leżąca w gestii duchownych moc "związywania" i "rozwiązywania" nie może być traktowana jako niczym nie skrępowany przywilej osądzania i karania "wedle uznania jednego człowieka". W ten sposób, zgodnie z intencją Reformatora, dyscyplinarne funkcje duchownych przybierają postać zgodną z wzorcem jurysdykcji kolegialnej, przekazanym przez tradycję pierwotnego Kościoła. Zgodnie zaś z logiką koncepcji Kalwina, dotyczącą jedności funkcjonalnej urzędu kościelnego, urząd starszych faktycznie podlega charyzmatycznym kompetencjom "wykonawczym" duchownych.

Rozprawiając o dyscyplinarnych funkcjach Kościoła, Kalwin ustawicznie podkreślał ich duchowy wymiar. Dlatego z całą mocą przeciwstawiał się stosowaniu przez kościelną jurysdykcję "kary" miecza, wyobrażającej dowolnie pojmowany przymus fizyczny. Wszystkie kościelne środki represji, z ekskomuniką włącznie, miały być jedynie swoistym napominaniem, którego właściwym celem była "kuracja duszy". Jeśli Kalwin wzorował swój urząd starszych na koncepcji Kirchenpfleger (administratora kościelnego) Martina Bucera, to trzeba pamiętać o tym, że Bucer karność kościelną pojmował właśnie jako Seelsorge (kurację duszy, czyli duszpasterstwo), a skuteczność działania tego urzędu wiązał z faktem łączenia w jednej osobie funkcji starszych i duchownych. Dlatego też w ustanowionej przez Kalwina cure d'ame niezbędne było uczestnictwo duchownych, którzy głoszą Słowo; uzdrowienia duszy może bowiem dokonać jedynie wiara rodząca się ze słuchania Słowa. Tym sposobem starsi, współpracownicy duchownych w dziedzinie zarządzania Kościołem, wypełniali funkcje duchowe, nie zaś uchowne.

DIAKONI

Podobnie rzecz się ma w przypadku urzędu diakonów, wzorowanego na modelu przedstawionym przez św. Pawła (Rzym. 12:8; I Tym. 3:6 i 7) i funkcjonującego już w Kościele apostolskim. Ustawy kościelne z 1541 roku tak oto definiowały ten urząd i określały jego funkcje: "Czwarty stan urzędu kościelnego - diakoni. W Kościele starodawnym zawsze były ich dwa rodzaje: jedni związani byli misją gromadzenia, wydatkowania i utrzymywania dóbr należących do ubogich, zarówno codziennej jałmużny, jak i własności, rent i pensji; drudzy mieli myśleć i troszczyć się o chorych oraz zarządzać rozdzielaniem strawy dla biednych".

Diakoni mają być "niby ręce Boga"; ich charytatywne funkcje uzasadnia przecież nie racja ekonomiczna i materialna, lecz caritas - wypływająca z wiary chrześcijańska miłość bliźniego. Owszem, ich działalność - rozpatrywana czysto zewnętrznie - jest działalnością świecką, i to sięgającą najniższych regionów ziemskiej egzystencji człowieka. Jednak to właśnie o diakonach Kalwin pisał: "Widzimy, jak każdy oddawał się bezgranicznie, aby usunąć wszelki niedostatek i by nastało takie zrozumienie wzajemne i miłość, aby wierni stali się jednym". Istotą działalności diakonów jest zatem duchowe promieniowanie miłości, obejmującej wszystkie cnoty chrześcijańskie. Celem zaś tego działania jest pobudzenie duchowej jedności zgromadzonych w Kościele wiernych.

Jeśli więc Kalwin sprzyjał w jakiś sposób luterańskiej formule powszechnego kapłaństwa, to bodaj tylko w powyższym znaczeniu. Nie ograniczał bowiem praktykowania miłości chrześcijańskiej do osób powołanych na urząd duchownego, choć powoływał urząd kościelny, który tę iście pasterską funkcję - budowanie jedności Kościoła na podstawie cnoty miłości bliźniego - miał upowszechniać wśród wszystkich wiernych.

Chociaż urząd duchownego łączy w sobie funkcje całego apostolatu, to wytłumaczenia istoty jego posłannictwa trzeba szukać przede wszystkim w jego misji związanej z głoszeniem Słowa i sprawowaniem sakramentów. Obie te funkcje - przypomnijmy - są fundamentem Kościoła widzialnego. Tylko tam istnieje Kościół - pojmowany jako Ciało Chrystusa - gdzie jest głoszone przez duchownego Słowo i gdzie sprawowane są sakramenty Chrztu i Wieczerzy. Słowo czytane przez duchownego uosabia Chrystusa, jest samym Chrystusem, który staje się Głową organizmu kościelnego. Członkami tego organizmu są wierni, którzy w sakramencie Chrztu wyrażają publicznie wolę wejścia do chrześcijańskiej wspólnoty wyznaniowej.

Apostolska funkcja duchownego polega więc nie tyle na nauczaniu podstaw religii chrześcijańskiej, ile na uobecnianiu samego Chrystusa ukrytego w Słowie, które za sprawą Ducha Świętego staje się dla wybranych Chrystusem mówiącym. Słowo nie potrzebuje więc tłumacza i interpretatora w osobie duchownego, gdyż to sam Duch Święty tłumaczy je i interpretuje w sercach wybranych. Jego obecność w wybranych jest właśnie zaczynem wiary, ponieważ pozwala im dostrzec za zasłoną słów - Słowo, czyli samego Chrystusa. Dlatego Kalwin uważa, iż nie ma zbawienia poza Kościołem, podobnie jak nie ma instytucji widzialnego Kościoła bez urzędu duchownego, wyposażonego w charyzmaty Ducha Świętego.

Stanisław Piwko