Ustaliliśmy wcześniej, że zajmiemy się dzisiaj perspektywami teologii reformowanej.

Obecnie znajdują się na początku nowego etapu życia. Przez niespełna dwadzieścia lal pracowałem na gruncie ekumenicznym, w Światowej Radzie Kościołów, gdzie zajmowałem się szczególnie sprawą dialogu ekumenicznego. W tych warunkach obejmowałem refleksją teologiczną równocześnie różne tradycje chrześcijańskie. Obecnie zaczynam prace na gruncie mojej własnej tradycji, czyli w szwajcarskim Kościele reformowanym. Muszę, więc na nowo zastanowić się nad znaczeniem rodzimej tradycji.

Przyznaję, że ponowne skoncentrowanie się po tylu latach na tej tradycji jest przeżyciem bardzo interesującym. Przed dwudziestu laty reformowana myśl teologiczna była po prostu moim dziedzictwem, które zostało mi przekazane przez poprzednie pokolenia. Następnie znalazłem się w środowisku ekumenicznym i mogłem stwierdzić, że chrześcijaństwo to zjawisko o wiele szersze niż moja własna tradycja. Niekiedy stawiałem sobie nawet pytanie, czy pozostawanie w wyznaniu reformowanym ma jakiś sens. Teraz, gdy wracam do pracy w moim Kościele, odkrywam w nowy sposób tradycję reformowaną. Stwierdzam, że ma ona istotne znaczenie w ekumenicznym kontekście, ma do odegrania istotną partię w całej ekumenicznej orkiestrze.

Nie zamierzam teraz mówić o całości tej tradycji, lecz tylko o koncepcji Kościoła, w szczególności zaś o koncepcji jego jedności. Jednym z podstawowych dokumentów, który pomaga mi w zajmowaniu się tym przedmiotem, jest list Jana Kalwina do kardynała Sadoleta. Warto z nim się zapoznać, bo jest to tekst bardzo pobudzający. Ukazuje samą istotę reformacyjnego sposobu myślenia.

List został napisany w czasach, gdy podział Kościoła jeszcze się ostatecznie nie dokonał. Kardynał Sadolet, Francuz, ostro zaatakował Reformatorów i Reformację, a swoje wystąpienie zaadresował do mieszkańców Genewy, którzy właśnie wstąpili na nową drogę. Przypuszczając ten atak w sposób bardzo nieuczciwy, chciał przekonać mieszkańców Genewy, aby wyrzekli się swoich planów. Rada miejska w Genewie nie bardzo wiedziała, co począć. Idąc za radą rządu berneńskiego, zwróciła się do Kalwina, aby to on odpowiedział na atak. W sierpniu 1539, w ciągu dziesięciu dni Kalwin napisał odpowiedź. Uporał się z tematem bardzo szybko i dlatego jego pismo nosi charakter spontaniczny. Nie jest to więc dokument, nad którym Kalwin pracowałby długo, zastanawiając się nad każdym słowem. Nie, tu mówi prosto z serca i dzięki temu każdy może się przekonać, jaki był tok jego myśli. Kiedy się czyta ten dokument, nie trzeba zwracać uwagi na bardzo ostry język. Nie jest to z pewnością dialog miłości. Sadolet posługiwał się argumentami pośledniego gatunku, żeby więc zrozumieć ostry język Kalwina, trzeba przeczytać również atak Sadoleta. Istota listu Kalwina nie polega zresztą na ostrości języka, ale na tym. co można by określić jako osobiste wyznanie autora.

Jest rzeczą interesującą, że od pewnego momentu Kalwin przestaje polemizować z przeciwnikiem i zaczyna przemawiać w formie modlitwy skierowanej do Boga. Prosi w niej, aby Bóg był sędzią wszystkiego, czego on w życiu dokonał. Stawia też pytanie, czy konieczne było wprowadzenie Reformacji, i w toku modlitwy odpowiada, dlaczego uważa, że była to konieczność. Jako główną przyczynę wymienia fakt, że „stara droga” – jak ją nazywa – nie ukazywała a dostateczny sposób łaski objawionej w Jezusie Chrystusie. Reformator opisuje następnie swoje osobiste doświadczenia, gdy jako młody człowiek poszukiwał Boga. Powiedziano mu wtedy, że powinien w sobie wzbudzić wyrzuty sumienia ze względu na swoje postępowanie i że popełnione błędy ma okupić dobrymi uczynkami. Dalej opowiada o stanie lęku, w jaki wtedy popadł, o uczuciu zniewolenia, gdyż nieustannie towarzyszyło mu wrażenie, że Bóg stoi nad nim jak surowy sędzia. Wtedy zaczął czytać pisma Reformatorów i odkrył, że Ewangelia ofiarowuje łaskę Bożą, a człowiek może żyć jako człowiek wolny i przynosić owoce przez akty wdzięczności. To odkrycie – mówi Kalwin – pozwala mu walczyć ze „starą drogą”. Musi więc walczyć ze wszystkim, co przeszkadza głoszeniu wolnego daru Boga. Wymienia kilka takich przeszkód: dobre uczynki, wymagane dla otrzymania łaski, oraz wypracowany w Średniowieczu cały system dostarczający okazji do spełniania tych uczynków – śluby zakonne, miejsca pielgrzymek, odpusty, mnożenie ofiary eucharystycznej itd.

Łatwo zauważyć, że ośrodkiem zainteresowania Kalwina jest głębokie przeżycie wiary, które prowadzi do wolności. Można postawić pytanie, dlaczego o tym mówię, skoro mieliśmy zajmować się Kościołem. Po prostu dlatego, że sprawa Kościoła nie jest najważniejszym przedmiotem zainteresowania Kalwina. Przede wszystkim zajmuje się on przeżyciem łaski, która prowadzi do wolności. Dopiero później, z konieczności, zajmie się tematem, jakim jest Kościół.

Na czym polegała ta konieczność? Podobnie jak inni Reformatorzy, którzy głosili potrzebę reformy, Kalwin również uważał, że istniejący Kościół musi zostać zreformowany. Rzecz interesująca – Sadolet oskarżył go, że chce stworzyć coś nowego. Kalwin bardzo stanowczo odrzucił to oskarżenie i powiedział, że „naszym celem nie jest tworzenie nowego Kościoła, ale zreformowanie Kościoła istniejącego”. Jakie sprawy wchodziły w zakres tej reformy? Przede wszystkim chodziło o przyjęcie zasady o łasce prowadzącej do wolności. Kiedy wprowadził tę zasadę, natychmiast zauważył wnioski, jakie z niej wynikały.

Stwierdził więc przede wszystkim, że Jezus Chrystus jest Głową Kościoła. To nie było tylko pobożne stwierdzenie (oczywiście kardynał Sadolet twierdził to samo), ale fakt pociągający za sobą określone skutki, jak ten, że aby zetknąć się z obecnością Chrystusa w Kościele, nie potrzeba hierarchii. Kalwin musiał na ten temat wypowiadać się bardzo ostrożnie, bo – jak mówił – Kościół musi być tak zorganizowany, żeby panowanie Chrystusa było zupełnie widoczne. Nigdy jednak nie twierdził, że to wyklucza jakiś rodzaj kierownictwa w Kościele. Nawet nie wykluczał całkowicie możliwości istnienia kogoś takiego, jak papież, o ile okaże się to potrzebne do utrzymania właściwego porządku w Kościele. Bardzo stanowczo jednak sprzeciwiał się ówczesnej koncepcji papiestwa, upatrywał w nim bowiem źródło wszystkich narzuconych przepisów, które były przeszkodą w urzeczywistnieniu poczucia wolności, i doszedł do wniosku, że hierarchia nie jest czynnikiem koniecznym.

Następnie stwierdził, że pierwszeństwo w Kościele ma Słowo Boże. Bardzo usilnie podkreślał konieczność takiego wykształcenia członków Kościoła, aby mogli dokonywać samodzielnych ocen. Słowo musi być głoszone, ale niekoniecznie przez specjalistów, którzy cieszą się szacunkiem tylko dlatego, że są specjalistami. Powinno ono być głoszone i kontrolowane przez sam zbór. (Jest rzeczą interesującą, że już w XVI w. ktoś tak zdecydowanie rozprawiał się z mitem specjalistów!) Kalwińska wizja Kościoła była wizją wspólnotową. Pastor miał w tej wspólnocie spełniać szczególną rolę, ale również szczególna rola przypadała wszystkim jej członkom.

Trzeci wniosek wyrażał zdecydowany sprzeciw wobec takiej koncepcji Eucharystii, która nie gwarantowała rozwoju wspólnoty. Kapłan w Średniowieczu stał się rodzajem świętej osoby, zdolnej powtarzać ofiarę Chrystusa. Mnożenie ofiary eucharystycznej miało zetrzeć grzechy ludzkie. Kalwin zaś chciał związać Eucharystię z podstawową prawdą o łasce objawionej w Chrystusie. Widział w niej swego rodzaju ucieleśnienie tej prawdy. Z tego powodu, moim zdaniem, Kalwin proponował obchodzenie Wieczerzy Pańskiej tylko w niektóre niedziele. Dla niego bowiem Eucharystia ma tylko wtedy znaczenie, gdy jest naprawdę aktem komunii, to znaczy, gdy jest przeżywana we wspólnocie. Z drugiej jednak strony – dla uczestników musi ona być wyrazem ich wiary.

Aby dopełnić obrazu, trzeba dodać, że reforma, której Kalwin bronił, wymagała obrony w jego czasach. Dzisiaj jednak nie można po prostu powtarzać tej samej argumentacji. Jestem pewien, że Kalwin nie chciałby, żebyśmy ją powtarzali. Zetknął się z taką praktyką Eucharystii, którą uważał za niewłaściwą, i w określonej sytuacji stwierdził, że należy Eucharystię obchodzić tylko przy okazji niektórych świąt. W jednym ze swych listów powiedział jednak, że może nadejść czas, kiedy będziemy obchodzić Wieczerzę w każdą niedzielę, o tym, niestety, zapomniano.

Jaka jest nasza praktyka? Najczęściej obchodzi się Wieczerzę Pańską tylko cztery razy w roku, podczas największych świąt. Uważa się, że należy do tego podchodzić z największą powagą. Pod wpływem takiego właśnie poglądu Eucharystia stała się rodzajem misterium tremendum (przerażająca tajemnica). Wielu ludzi wstrzymuje się od przystąpienia do Stołu Pańskiego, bo uważa, że jest to dla nich rzecz zbyt święta. Sądzę więc, że potrzeba nam dzisiaj reformy odwrotnej. Niedawno jeden z moich przyjaciół powiedział mi: „Wy chyba potrzebujecie drugiej Reformacji, ponieważ wytworzyliście wokół Eucharystii takie poczucie czystości, że stała się ona czymś nierealnym: musicie na nowo nauczyć się, że została nam ona dana jako znak w zwyczajnym życiu, znak, który tworzy wspólnotę”. Myślę, że należy z całą powagą potraktować to drugie zdanie Kalwina. Nadszedł czas, aby częściej obchodzić Wieczerzę Pańską.

Mógłbym wymienić jeszcze inne wnioski, do jakich Kalwin doszedł, ale poprzestanę na tych trzech i przejdę do sprawy, która ma dla mnie bardzo istotne znaczenie. Już w liście do Sadoleta można dostrzec, że Kalwin przestał się spodziewać, aby cały Kościół był zdolny do przyjęcia reformy. Z pewną rezygnacją stwierdza, że prawdopodobnie będzie musiał powstać odrębny Kościół. Warto przyjrzeć się jego argumentacji w polemice z Sadoletem. Kardynał oskarżył go o odłączenie się od Kościoła, a Kalwin odwrócił to stwierdzenie: „To wy odłączacie się od Kościoła nie przyjmując reformy; możecie łatwo stwierdzić, że nieustannie działamy na rzecz jedności Kościoła; nasz pogląd na jedność jest bardzo prosty, mianowicie wzywamy ludzi, aby podporządkowali się jedynemu Panu. Jezusowi Chrystusowi, a gdy rozproszeni członkowie zbiorą się wokół Niego, powstanie znowu jeden Kościół”.

Jakie to ma znaczenie dla nas współczesnych? Otóż minęło czterysta lat i dotąd nie udało się jeszcze przywrócić jedności. Obecna sytuacja ekumeniczna prowadzi nas wstecz, do czasów, kiedy ten list został napisany. Kalwin proponował w nim zwołanie Soboru. Miałby on zająć się sprawami, które wywołały Reformację. „Wtedy stwierdzicie – mówił – że jesteśmy gotowi na wiele ustępstw, skoro tylko zasadnicza sprawa łaski objawionej w Chrystusie zostanie uznana”. Tak więc, obecnie Kościół reformowany, o ile trwa w duchu kalwińskim, powinien z taką samą nadzieją wychodzić naprzeciw innym Kościołom. Musimy zawsze pamiętać, że jesteśmy Kościołem, który został zmuszony do odłączenia się i dlatego dąży do przywrócenia jedności. Nie jest więc dziełem przypadku, że wielu reformowanych działa w ruchu ekumenicznym. Tak bardzo w tym ruchu się angażują, że nawet niemal zaniedbują swój własny Kościół. To jednak należy do naszego, reformowanego, dziedzictwa.

Dodam jeszcze kilka słów na temat pojęcia demokracji, wiązanego z kalwińską reformą Kościoła. Uważam, że nie bardzo można do kalwińskiej koncepcji Kościoła stosować to pojęcie. Jeżeli dosłownie odczytamy słowo „demokracja”, to stwierdzimy, że znaczy ono: „rządy ludu”. Jest to więc przede wszystkim koncepcja polityczna. Kalwin natomiast mocno podkreśla obecność Chrystusa w Kościele i z wielkim naciskiem mówi o bezpośredniości tej obecności. Jeżeli nie ma ludzi, którzy by pośredniczyli między Jezusem a wiernymi, to rolę pośrednika spełnia Pismo święte.

Możemy zwrócić się do Słowa Bożego, o którym świadczy Pismo. Wszyscy członkowie Kościoła bez różnicy mają jednakowy dostąp do tego źródła. (Kalwin twierdził, że prosty człowiek może lepiej rozumieć Pismo niż wielu wykształconych ludzi.) Punktem odniesienia jest dla Kościoła Słowo Boże. Gdyby teraz posłużyć się grą słów, można by powiedzieć, że chodzi tu raczej o logokrację (logos – słowo) niż o demokrację. Nasza wolność nie polega na wymyślaniu prawdy, tylko na posłuszeństwie Słowu. Nasze poczucie wolności wynika z tego Słowa. Jest to taka wolność, która rządzi naszym życiem i uwalnia nas od strachu. Nie chodzi tu przede wszystkim o wolności obywatelskie. Podkreślam – nie przede wszystkim, ponieważ nie mu wątpliwości, że wizja Kościoła roztoczona przez Reformatorów, a szczególnie przez Kalwina, wywarła wpływ na społeczeństwo. Można więc powiedzieć, że świecką formą kalwińskiej wizji Kościoła jest społeczeństwo demokratyczne. Nie było dziełem przypadku, że za treścią Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych kryła się myśl wielu prezbiterian (reformowanych).

Czy w postawie Kościoła reformowanego przejawia się przekonanie, które odziedziczoną strukturę uczyniłoby warunkiem jedności Kościoła? Jak już powiedziałem, sprawą pierwszoplanową jest poczucie łaski objawionej w Chrystusie. Kalwin to właśnie nazywa prawdą. Cały problem struktury jest drugorzędny, co nie znaczy, że nieważny, lecz właśnie drugorzędny. Dlatego reformowani zademonstrowali w ruchu ekumenicznym, że nie przywiązują nadmiernej wagi do strukturalnego wyrazu jedności. Podstawą jedności jest przede wszystkim prawda. Formy organizacyjne Kościoła mogą wyglądać rozmaicie.

Mówiąc to wszystko nie chciałem wywołać wrażenia, że inne Kościoły mniej wnoszą do ruchu ekumenicznego. Ponieważ zwracam się dzisiaj przede wszystkim do reformowanych, pragnąłem wskazać na to, że nasze zaangażowanie ekumeniczne tkwi swymi korzeniami w początkach Kościoła reformowanego. Dlatego Kościół ten, również w tym kraju, ma szczególne powołanie, do działalności ekumenicznej. Moglibyśmy przedyskutować w sposób analogiczny ekumeniczne powołanie zakorzeniona w innych Kościołach. Jestem pewien, że również inne tradycje mogą wiele wnieść do tej sprawy. W łonie ruchu ekumenicznego wypracowaliśmy koncepcję poszukiwanej przez nas jedności i przedstawiliśmy ją jako wspólnotę soborową, która jest zdolna zwołać prawdziwy Sobór. Wiele Kościołów mogłoby przyczynić się do nadania mu odpowiedniego kształtu.

Jest to tekst wykładu ks. prof. Lukasa Vischera wygłoszony 26 maja 1980 w Warszawie do reformowanych studentów teologii. Tekst wykładu został zapisany na taśmie magnetofonowej i z tego zapisu odtworzony.

Ks. Lukas Vischer

Księgarnia Kościoła

Święta Kościelne - kwiecień

7.04 2024 Niedziela

1. niedziela po Wielkanocy (Quasimodogeniti – Jak nowo narodzone niemowlęta. 1P 2,2)

14.04 2024 Niedziela

2. niedziela po Wielkanocy (Misericordias Domini – Pełna jest ziemia łaski Pana. Ps 33,5)

21.04 2024 Niedziela

3. niedziela po Wielkanocy (Jubilate – Radośnie wysławiajcie Boga. Ps 66,1)


28.04 2024 Niedziela

4. niedziela po Wielkanocy (Cantate – Śpiewajcie Panu pieśń nową. Ps 98,1)

Copyright © 2007-2024
Kościół Ewangelicko-Reformowany w RP.
All Rights Reserved.

To niewielkie informacje, nazywane ciasteczkami (z ang. cookie – ciastko), wysyłane przez serwis internetowy, który odwiedzamy i zapisywane na urządzeniu końcowym (komputerze, laptopie, smartfonie), z którego korzystamy podczas przeglądania stron internetowych.

W „cookies”, składających się z szeregu liter i cyfr, znajdują się różne informacje niezbędne do prawidłowego funkcjonowania serwisów internetowych, np. tych wymagających autoryzacji – m.in. podczas logowania do konta pocztowego czy sklepu internetowego.

Więcej: http://wszystkoociasteczkach.pl

Kościół Ewangelicko-Reformowany w RP
ul. Radwańska 37
93-574, Łódź
łódzkie, Polska
tel.: 534 857 634
mail: reformowani@reformowani.pl

fb - ker